Czy test krwi może wykryć 51 rodzajów raka? W Wielkiej Brytanii ruszają duże badania, naukowcy sceptyczni

Badanie krwi zwane płynną biopsją może wcześnie wykrywać aż 51 różnych nowotworów złośliwych. Czy dzięki temu będzie można skuteczniej leczyć raka? Naukowcy zgłaszają zastrzeżenia.
Czy test krwi może wykryć 51 rodzajów raka? W Wielkiej Brytanii ruszają duże badania, naukowcy sceptyczni

Wystarczy 10 ml krwi, by rozpoznać na wczesnym etapie aż 51 odmian groźnych nowotworów. Takie możliwości daje metoda diagnostyczna zwana płynną biopsją. Wcześniejsze badania naukowe wykazały wielokrotnie jej skuteczność w wykrywaniu raka z krwi.

Teraz w Wielkiej Brytanii ruszają nowe, szeroko zakrojone badania. Z odmiany płynnej biopsji zwanej testem Galleri ma skorzystać 140 tys. osób w wieku od 50 do 77 lat, które w ciągu ostatnich trzech lat nie chorowały na raka. Każda z nich odda trzy próbki krwi w 12-miesięcznych odstępach. Jeśli ten projekt badawczy da dobre wyniki, po 2024 r. z testów może skorzystać kolejny milion Brytyjczyków.

Badania finansuje agencja NHS, koordynująca ochronę zdrowia w Wielkiej Brytanii. Udział w nich biorą renomowane instytucje – organizacja Cancer Research UK oraz uczelnia King’s College London. A jednak całe przedsięwzięcie budzi zastrzeżenia naukowców i lekarzy.

Na czym polega płynna biopsja

Sama technologia płynnej biopsji ma solidne naukowe podstawy. We krwi każdego z nas krążą nie tylko komórki, ale też fragmenty ich DNA. Jeśli gdzieś w naszym organizmie rozwija się nowotwór, jego materiał genetyczny – zawierający typowe dla komórek rakowych mutacje – też znajdzie się we krwi.

Wystarczy więc przeanalizować DNA zawarte w 10 ml krwi, by ustalić, czy i na jaki nowotwór chorujemy. Badania wykazały, że płynna biopsja wykrywa przede wszystkim nowotwory groźne dla organizmu – a więc te, które namnażają się i zaczynają naciekać okoliczne tkanki. Nie powinna natomiast wykrywać izolowanych skupisk komórek rakowych, z których nigdy nie rozwinie się guz stwarzający zagrożenie dla życia i zdrowia.

Jednocześnie płynna biopsja wykrywa wczesne stadia raka, kiedy chory nie odczuwa jeszcze żadnych objawów. Teoretycznie tak wczesne rozpoznanie choroby nowotworowej znacznie zwiększa szanse na wyleczenie i przeżycie.

Jakie nowotwory wykrywa płynna biopsja

Stosowane obecnie w medycynie badania przesiewowe umożliwiają wczesne wykrycie pięciu odmian raka:

Płynna biopsja umożliwia wykrycie aż 51 różnych nowotworów za pomocą jednego badania krwi. Na liście znajdują się m.in.:

  • białaczka, chłoniak,
  • rak nerki, rak pęcherza moczowego
  • rak piersi, rak jajnika, rak macicy i szyjki macicy,
  • rak przełyku, rak żołądka, rak wątroby, rak trzustki, rak okrężnicy i odbytu,
  • czerniak,
  • rak płuc, rak krtani, śródbłoniak,
  • rak prostaty, rak jąder
  • mięsaki tkanek miękkich.

Czy wczesne wykrycie raka jest dobre dla pacjenta?

Lekarze nie mają zastrzeżeń do samych testów wykorzystujących płynną biopsję. Zostały one dobrze sprawdzone i choć wiadomo, że istnieje ryzyko naddiagnostyki, czyli pojawienia się tzw. wyników fałszywie dodatnich – „wykrycia” groźnego nowotworu u osoby, która go nie ma – to jest ono bardzo niskie.

– Problem polega na tym, że wprowadzenie nowej metody wykrywania raka zawsze prowadzi do zwiększenia liczby pacjentów, u których rozpoznajemy chorobę. Pytanie brzmi, czy wykrywanie raka na wczesnym etapie za pomocą płynnej biopsji faktycznie sprawi, że ci pacjenci będą żyć dłużej? – pisze w serwisie STAT amerykański lekarz H. Gilbert Welch.

Może się bowiem okazać, że w ten sposób wcześnie wykrywamy nieuleczalną chorobę. Wówczas pacjent nie będzie żył dłużej, natomiast dłużej będzie miał świadomość choroby i dłużej będzie na nią leczony. Problemem jest też dostępność opieki onkologicznej. Czy przychodnie i szpitale będą w stanie przyjąć większą liczbę pacjentów i odpowiednio się nimi zaopiekować? Czy dostępne dziś terapie sprawdzą się w przypadku wczesnych postaci nowotworów?

Na te pytania nie znamy jeszcze odpowiedzi. Aby się tego dowiedzieć, potrzebujemy badań trwających przez co najmniej dekadę oraz reformy systemów opieki onkologicznej, które w wielu krajach – w tym np. w Polsce – już dziś są mało wydolne. Jeśli będą musiały przyjąć większą liczbę wcześnie zdiagnozowanych pacjentów, mogą sobie z tym nie poradzić. A wówczas potencjalne korzyści z wczesnej diagnostyki znikną, bo choć pacjentów będziemy leczyć wcześniej, nie przełoży się to na realną poprawę ich stanu zdrowia i przedłużenie życia w porównaniu z obecną sytuacją.

Zastrzeżenia może też budzić cena badania. Test Galleri kosztuje około tysiąca dolarów. Wykonywanie go regularnie u dużej grupy osób oznaczałoby duży wydatek – albo dla nich bezpośrednio, albo dla systemu ochrony zdrowia. Pytanie brzmi, czy taka inwestycja faktycznie się zwróci – czyli czy przełoży się na realną poprawę stanu zdrowia i jakości życia badanych.

Źródła: NHS, Annals of Oncology, STAT.